Puchar Bałtyku zakończony!
Finał w Łebie przebiegł zgodnie z planem i z iście huczną oprawą. Ostatnia impreza Pucharu Bałtyku w tym sezonie musiała być dopięta na ostatni guzik, co najważniejsze zawodnicy byli zadowoleni, a trasa, mimo trudnego odcinku po plaży przypadła dosłownie wszystkim do gustu.
Miasteczko zawodów mieściło się w hotelu Zdrowotel Łeba, na którego terenie odbywał się też start i meta. Organizatorzy przygotowali korytarz z barierek, który prowadził bezpośrednio do mety. Start umiejscowiony był na drodze szutrowej, na której ustawiano zawodników wedle kategorii wiekowych, co tym razem poszło wyjątkowo sprawnie – możliwe, że po 9 imprezach w tym roku każdy wiedział już gdzie stanąć i czego się spodziewać.
Sama trasa była przepiękna i dokładnie taka sama jak w latach ubiegłych, sprawdzonych schematów nie warto przecież zmieniać. Uczestnicy maszerowali więc lasem sosnowym po Mierzei Sarbskiej, przy jeziorze Sarbsko, a także przemierzali dwukilometrowy odcinek plaży, która akurat tego dnia nie ułatwiała rywalizacji. Piasek był miękki i szczególnie na początku, rozkopany, niemniej jednak dało się po nim iść czy biegać. Na całej długości trasy rozstawieni byli sędziowie, niektórych wyposażono w rowery, dzięki czemu stali się mobilni i lepiej mogli kontrolować przebieg rywalizacji.
Finał każdego cyklu budzi wielkie emocje. Tym razem nie było inaczej szczególnie, że punktacja za ten ostatni start liczyła się razy 1,5. Ponadto dla wielu osób ten start był zakończeniem sezonu i ostatnim startem w tym roku. Każdy chciał zatem dać z siebie jak najwięcej, co widoczne było zwłaszcza na ostatniej prostej przed finiszem.
Tak jak wśród pań na 10 km nie było specjalnych zaskoczeń – wygrała bezkonkurencyjna Adrianna Lipko (1:09:49), wyprzedzając Joannę Stopę aż o dwie minuty (1:11:49) i Elżbietę Kucharską o prawie cztery (1:13:44), to u mężczyzn namieszał Karol Stiller z Viking Team Częstochowa (1:01:20), który przyjechał i poszedł świetnie, pozbawiając zwycięstwa Olgierda Depkę-Prądzyńskiego (1:01:39), trzeci był Adrian Tofil (1:02:59).
Na 5 km tryumfował Leonard Naczk (31:09) i Beata Komar (35:17).
Na mecie czekały pamiątkowe medale z dziurką stanowiące ostatni z element z tej serii. Przygotowane były też przebieralnie, prysznice i oczywiście obiad w systemie stołu szwedzkiego, dzięki czemu każdy mógł najeść się do woli. Na deser upieczono przepyszną, tradycyjną już dla zawodów w Zdrowotelu, drożdżówkę. Po wszystkim rozdano puchary i rozlosowano vouchery do sklepu Chodzezkijami.pl. W midzyczasie odbyły się jeszcze kąpiele morsów.
Miłym zaskoczeniem były nagrody ufundowane przez Wydawnictwo Piętka dla najmłodszego uczestnika i dwie nagrody dla osób wyróżniających się wyjątkową techniką nordic walking – uhonorowano Mateusza Olecha i Monikę Faron.
Wieczorem odbędzie się jeszcze bal andrzejkowy, a w niedzielę rano podsumowanie całego cyklu!
(Skądinąd wiemy, że statuetki są ogromne i robią wrażenie!)
Odsłon: 2076