Piąta edycja Lublinieckiego Półmaratonu Nordic Walking i Lublinieckiej Piątki w siarczystym mrozie
Maj, kwiecień, marzec - z roku na rok wcześniej rozgrywane były te popularne zawody nordic walking w Lublińcu, ale zawsze była to wiosna. Tym razem organizatorzy przesunęli datę swojej imprezy na ostatnią niedzielę lutego. Jeszcze na tydzień przed półmaratonem wydawało się, że pomimo zimy, zawody odbędą się w miarę przyjaznych warunkach atmosferycznych. Niestety ostatnie dni przyniosły bardzo duże ochłodzenie i niedzielny ranek przywitał zawodników i organizatorów temperaturą w okolicach -13 stopni Celsjusza.
Często powtarzany cytat z filmu "Miś" Stanisława Barei mówi "jak jest zima, to musi być zimno", więc pomimo małych obaw, nikt nie zrezygnował ze startu i przy leśniczówce w Lublińcu pojawiła się ponad studwudziestoosobowa grupa gotowych do startu kijkarzy.
Areną rogrywek były Lasy Lublinieckie, duży kompleks leśny, na którego terenie znajduje się mnóstwo ścieżek rowerowych oraz ciekawych rezerwatów przyrody. Start i meta zlokalizowane były na sporej polanie przy leśniczówce.
Spoglądając na listę startową można było się spodziewać powtórki z pasjonującej rywalizacji z ubiegłego roku pomiędzy Jankiem Vajcnerem i Karolem Stillerem, a także Anetą Dmowską i Joanną Kołodziej. Czeski zwycięzca z 2017 roku jednak musiał wycofać się z zawodów na kilka dni przed startem, ze względu na inne zobowiązania. Niespodziewanie do Lublińca przybyła natomiast, zmierzająca na XIII Zimowe Igrzyska Polonijne do Krynicy Zdrój, kilkuosobowa grupa Białorusinów pod wodzą jednego z najlepszych nordicowych półmaratończyków - Andrzeja Dziediewicza. I tym sposobem po raz kolejny lubliniecka impreza miała międzynarodową obsadę.
Nieco opóźniony ze względu na panujące warunki start został podzielony na dwie fazy. Jako pierwsi na trasę ruszyli półmaratończycy, a kilka minut po nich zawodnicy startujący na dystansie pięciu kilometrów.
Zgodnie z przewidywaniami bardzo mocno ze startu ruszył Andrzej Dziediewicz (Sokół Grodno), a za nim dwójka Polaków - Karol Stiller (King and Queen) oraz Piotr Niechwiejczyk (Opel Active Team). Ponad połowę dystansu cała trójka pokonała idąc gęsiego. Na trzecim (przedostatnim) okrążeniu Niechwiejczyk zaczął zostawać nieco z tyłu dwójki rywali ostatecznie kończąc zawody na trzecim miejscu (2:13:10). Na ostatniej pętli Stiller zapewnił sobie zwycięstwo, z rewelacyjnym czasem 2:10:00, nad Dziediewiczem - 2:11:21.
W rywalizacji kobiet od początku prym wiodła ubiegłoroczna zwyciężczyni Aneta Dmowska (Unia Miast) powiększając z okrążenia na okrążenie swoją przewagę nad rywalkami i kończąc półmaraton z czasem 2:28:33. Za jej plecami podążała Joanna Kołodziej (TKKF Jastrząb Ruda Śląska), która przez trzy pętle z kilometra na kilometr oddalała się od Marioli Pasikowskiej (Positive Energy/Viking Nordic Team Częstochowa). Na ostatnich pięciu kilometrach Pasikowska (2:30:59) odrobiła większość start i na mecie zameldowała się tylko 8 sekund za Kołodziej (2:30:51).
Na krótszym dystansie uczestnicy musieli pokonać jedną pętlę. Wśród mężczyzn zwyciężył zdecydowanie Kacper Mizgała (34:44) z Kabex Podkowy Janów przed walczącymi o drugie miejsce Mariuszem Polewczakiem (35:27) z Clleo Zawiercie i Rafałem Michoniem (35:28) z Niepołomic. Wśród kobiet najszybsza była Anna Danielewicz z Kędzierzyna-Koźle (38:05) przed reprezentantką Kabex Podkowa Janów - Nadią Mizgałą (39:06) i Małgorzatą Pawłowską-Woźniak z Toszanka Nordic Team (39:19).
Dystans pięciu kilometrów wyłonił również najlepszych w kategorii osób niepełnosprawnych, którymi okazali się być Daria Woźniak (Toszanka Nordic Team, 56:06) i Tadeusz Kowalczyk (Kraków, 37:30).
Przenikliwe zimno było największym wyzwaniem dla organizatorów. Zarówno obsługa, jak i sędziowie musieli spędzić kilka godzin na mrozie, a jednocześnie zapewnić komfortowe warunki zawodnikom. Sprostali bardzo dobrze temu niełatwemu zadaniu. Przygotowane było duże ognisko przy którym można było się ogrzać, maksymalnie przyspieszono podsumowanie i dekoracje, w trakcie rywalizacji podawano ciepłe napoje, których do woli było również na mecie, a posiłkiem regeneracyjnym były grillowane kiełbaski.
Z lublinieckiego półmaratonu będącego dla jednych przedsezonowym przetarciem i sprawdzeniem sił, dla innych debiutem na tak długim dystansie, a dla wszystkich wspaniałą zabawą, każdy wracał przemarznięty, ale szczęśliwy.
Odsłon: 1630Promowane Imprezy
-
Puławy
20 kwi
-
Wilkowo
11 maj
-
Obliwice
25 maj
-
Krępa Kaszubska
8 cze
-
Obliwice
31 sie