Sędziowanie i trening zimą – wywiad z Kamilem Kliczką
Kamil Kliczka to zawodnik, którego kojarzy każdy, kto startuje w zawodach nordic walking - szczególnie tych na północy i zachodzie kraju. Karierę sportową zaczynał od biegania, potem zdecydował się na nordic walking i teraz jako 48 latek osiąga wyniki pozwalające mu uplasować się w ścisłej czołówce polskich kijkarzy. Porozmawialiśmy z nim i zapytaliśmy się o jego podejście do zawodów i treningów. Zobaczcie, co nam odpowiedział.
Adrian Sosnowski: Rok 2016 zdecydowanie był dla ciebie owocny, wiele razy stałeś na podium w całym kraju, sam widywałem cię na Koronie Wielkopolski, Pucharze Polski, Bałtyku, Grand Prix Zachodniopomorskiego. Do których imprez przygotowujesz się najbardziej?
Kamil Kliczka: Do wszystkich zawodów podchodzę profesjonalnie, staram się dać z siebie wszystko i pokazać, na co naprawdę mnie stać.
Każda z imprez sportowych jest inna, każda ma w sobie coś niepowtarzalnego (wyjątkowy teren, urokliwe miasteczko zawodów, niezapomniana atmosfera itp.).
Muszę przyznać, że bliska mojemu sercu jest Korona Wielkopolski, która dobrze przygotowana organizacyjnie (nie podoba mi się tam jednak sposób przyznawania zielonych kartek), lubię też ludzi, którzy tam startują.
AS: Wspominasz o zielonych kartkach – na Koronie dobra technika jest czasem nagradzana ujemnymi minutami.
KK: Tak, to prowadzi niekiedy do niekomfortowych sytuacji. Wszystko jest w porządku, dopóki taką kartkę dostanie zawodnik z końca stawki, który niespecjalnie się spieszy, ale za to prezentuje perfekcyjny wymach ręki, długi krok itd. Wtedy nic się nie zmienia, ten zawodnik jest po prostu wyróżniony. Za to problem powstaje, gdy ktoś się ściga i walczy o podium. Wyobraź sobie, że idziesz łeb w łeb z jakimś gościem. Na mecie wyprzedzasz go o kilka kroków, potem okazuje się, że on dostał zieloną kartkę i jego czas jest o kilkadziesiąt sekund lepszy. Przecież szedłeś poprawnie – nie wybitnie, ale poprawnie. W takim wypadku nagroda twojego rywala przeradza się w karę dla ciebie. Nie tak powinno być.
AS: Zasady sędziowania potrafią wzbudzić sporo kontrowersji, to prawda, ale bardzo ciężko o złoty środek. Powiedz mi jeszcze, z drugiej strony, jak to wygląda na trasie z innymi zawodnikami? Obserwujesz jakieś naganne zachowania?
KK: Tak! Bardzo dużo zawodników niestety stara się biegać zamiast chodzić – mówię tu też o czołówce. Mam wrażenie, że czasem sędziowie mniej uwagi zwracają na tych najszybszych. Przy moich startach nie tylko skupiam się na tempie i wyniku, dla mnie najbardziej liczy się szacunek dla innych zawodników. Niestety nie wszyscy mają takie podejście. Duża część osób podczas zawodów zachowuje się jakby miała klapki na oczach i idzie, nie patrząc na nic, ani na technikę, ani tym bardziej na rywali.
AS: Masz chociaż wrażenie, że z roku na rok jest coraz lepiej?
KK: Z jednej strony tak, widać, że coraz więcej osób potrafi uprawiać nordic walking – to jest bardzo podbudowujące. Z drugiej natomiast coraz więcej osób chce chodzić bardzo szybko i za wszelką cenę zdobyć puchar – a zła technika i próby oszustwa, to właśnie pokłosie nastawienia na zwycięstwo za wszelką cenę.
AS: Dobra, zamknijmy ten temat. Więcej sędziów i więcej samokontroli – to chyba recepta na te problemy. Skupmy się jednak na czym innym. Twoje wyniki są fenomenalne, zawsze wygrywasz lub przynajmniej znajdujesz się w ścisłej czołówce. Jak wygląda twój zimowy plan treningowy?
KK: Końcówka roku to dla mnie okres odpoczynku i roztrenowania. Od grudnia rozpoczynam przygotowania do budowania siły chodzenia (krosy, ciągnięcie opony, bungy-pump i siłownia - stabilizacja, stretching), nie zapominając o odnowie biologicznej (basen, sauna, krioterapia). Po miesiącu budowania siły zaczynam budowanie wydolności, wydolność szybkościowa, interwały, szybkość i tak to wygląda aż do wiosny. Na wiosnę do treningu dokładam rower szosowy, który dobrze wpływa na budowanie ogólnej formy.
AS: Nie spodziewałem się tak szczegółowej odpowiedzi. Wszystko jest dokładnie rozplanowane. Widzę też, że nie ograniczasz się, jak niektórzy, do samych kijów.
KK: Skądże! Nordic jest świetny, ogólnorozwojowy i w ogóle, ale żeby poprawić swoje wyniki trzeba robić więcej – siła i szybkość to podstawa, a do tego można wykorzystać przecież bardzo efektywnie inne ćwiczenia. Zobacz, że jednak kije są dominujące w moim treningu, tylko zazwyczaj w bardziej ekstremalnej formie, z obciążeniem takim jak opona czy kettle dopięte do pasa lub właśnie bungy-pump.
AS: Bungy-pump to ciekawy temat, sam miałem okazję przetestować te kije i przyznam się, że miałem dość mieszane uczucia, choć jako narzędzie treningowe wydają się mieć potencjał.
KK: Ten sprzęt jest dobrym narzędziem do budowania siły ramion i rąk, ale trzeba to robić rozważnie i umiejętnie, aby nie doprowadzić do poważnych kontuzji, polecam krótkie szkolenie i zaznajomienie się z tą metodą chodzenia. Kiedyś padł pomysł stworzenia zawodów z tymi kijami, ale to już zupełna przesada. Możemy potraktować je jako ciekawostkę, używać na treningach bądź różnych szkoleniach i tyle.
AS: Gdzie zazwyczaj chodzisz z kijami, gdy nie jesteś na zawodach?
KK: Preferuję miękką nawierzchnię, gdzie da się dobrze zaakcentować wbicie. Moje wszystkie treningi odbywają się w terenie leśnym - Puszcza Bukowa, jak i na płaskiej nawierzchni stadionu.
AS: To jakie masz plany startowe na ten rok?
KK: Na pewno chcę dokończyć Koronę Wielkopolski i ją zdobyć. Będę również startował w wielu innych zawodach, ale to nie czas na przedwczesne zapowiedzi. Na pewno zmierzę się z zawodnikami ze ścisłej czołówki i chcę potwierdzić swoją pozycję.
AS: Dziękuję ci bardzo i powodzenia!
KK: Dzięki za wywiad.
Odsłon: 3591Promowane Imprezy
-
Puławy
20 kwi
-
Wilkowo
11 maj
-
Obliwice
25 maj
-
Krępa Kaszubska
8 cze
-
Obliwice
31 sie